Rozdział VII

Jak się wydostać z więzienia umysłu

Wachowscy w swoim filmowym dziele, oprócz pokazania stanu zniewolenia ludzkości czy też raczej ludzkiej psychiki, wskazują na drogę prowadzącą do uwolnienia się z iluzji. Jednak żeby wejść na ścieżkę prowadzącą do wyzwolenia, należy znać przyczyny zniewolenia. Jak można wywnioskować z filmu, są nimi pragnienie (pożądanie) i niewiedza o przebywaniu w stanie snu. Ludzie nie mogą przebudzić się z iluzji wirtualnej rzeczywistości, ponieważ są przywiązani do tego, co oferuje im program komputerowy. Wytwarza w ich umysłach świat pełen obiektów pożądania. Jedynie nieliczne jednostki zaczynają się budzić ze snu niewiedzy i po rozpoznaniu, że świat jest pełen cierpienia, wchodzą na ścieżkę ku wyzwoleniu.

Podobne spojrzenie na przyczynę zniewolenia ma buddyzm. Według Buddy to niewiedza jest przyczyną tego, że czujące istoty krążą w samsarze, którą charakteryzuje cierpienie, czy też ciągły brak satysfakcji. Niewiedza jest pierwszym ogniwem współzależnego powstawania. Powoduje, że istoty krążą w kołowrocie wcieleń. To, że nie zdają sobie sprawy ze stanu rzeczy i nie widzą rzeczywistości taką, jaka jest, wywołuje pragnienie. Samo pragnienie jest z kolei ósmym ogniwem w łańcuchu współzależnego powstawania. Pragnienie natomiast wywołuje przywiązanie do wszelkich rzeczy i zjawisk, które oferuje egzystencja w samsarze. Niewiedza i wynikające z niej pragnienie są dwoma z trzech skalań umysłu, o których nauczał Budda. Trzecim skalaniem jest niechęć, lub gniew. Warto zacytować bezpośrednie słowa Buddy na ten temat:

Można by sądzić, że wszelkie ludzkie splamienia da się zaliczyć do złudnego rozumowania bądź do złudnego działania. W rzeczywistości jednak u ich podstawy leżą dwie pierwotne kategorie: niewiedza i pożądanie.

źródło: Nauka Buddy, Kurpiewski W. (tłum.), Kraków 2000, s. 101.

W pierwszej części trylogii jest scena bezpośrednio wskazująca na pragnienie, które zaślepia człowieka i odciąga od bezpośredniego widzenia rzeczy takimi, jakie są. Chodzi o moment, w którym Morfeusz wraz z Neo przechadzają się zatłoczoną ulicą, trącani przez spieszących się przechodniów. Ich spacer odbywa się w programie treningowym stworzonym przez rebeliantów. W jego trakcie mijają ponętną blondynkę w czerwonej sukience. Wtedy Neo ogląda się za nią pożądliwie i przestaje uważnie słuchać Morfeusza. W tym momencie wyrasta przed nim wykreowany przez program treningowy agent Smith, i przystawia Neo do twarzy pistolet. Symbolika tej sceny jest oczywista. Kobieta w czerwieni symbolizuje przedmiot lgnięcia. Jest obiektem, który wywołuje w Neo pragnienie. Na skutek tego pragnienia traci uwagę i zostaje zaskoczony przez agenta Smitha. Natomiast Smith jest symbolem ego, które zniewala człowieka. Zostanie to jeszcze dokładnie wyjaśnione w kolejnym rozdziale. Wynika z tego, że według twórców fabuły pragnienie prowadzi do pojawienia się ego. Czy raczej iluzji ego, bądź „ja”, bo przecież agent Smith nie jest realny, lecz jest, stworzoną przez Matrix, komputerową symulacją. Tym samym ego jest tym, co więzi człowieka i sprowadza w stan niewiedzy, podobnie jak agent Smith jest strażnikiem Matriksa i stara się w nim utrzymać Neo i resztę ludzi.

Scena ze Smithem w programie symulującym

Należałoby jeszcze raz w tym kontekście przywołać scenę z M II, wspomnianą w poprzednim rozdziale, w której Smith mówi do Neo: Cel jest tym, co nas tworzy. Cel nas łączy. Cel nas przyciąga. Prowadzi. Determinuje. Cel nas definiuje i łączy w całość. Słowa agenta jasno wskazują na pragnienie. Ponieważ cel i pragnienie ściśle wiążą się z sobą. Pragnienie prowadzi do celu, a cel rozbudza pragnienie. Nie można rozdzielić tych dwóch rzeczy. Tym samym widać jak cel, czy raczej dążenie do niego tworzy osobę, indywidualne „ja”. To cel, w połączeniu z pragnieniem są paliwem dla ego.

Bliskie to jest buddyjskim czterem szlachetnym prawdom. Są one podstawowymi i jednymi z pierwszych nauk Buddy. Pierwsza prawda mówi o tym, że życie jest cierpieniem, czy też ciągłym niezadowoleniem. Druga mówi o przyczynie cierpienia, którym jest pragnienie, określanym przez Buddę, jako pragnienie zmysłowej przyjemności, pragnienie istnienia i pragnienie niebytu[1]. Trzecia prawda jest o ustaniu cierpienia. Ma do niego prowadzić całkowite zniknięcie pragnienia. Natomiast czwarta prawda jest o drodze do ustania cierpienia. Jest nią szlachetna ośmioraka ścieżka, na którą składa się: właściwy pogląd, właściwa intencja, właściwa mowa, właściwe działanie, właściwy sposób życia, właściwy wysiłek, właściwa uważność i właściwa medytacja. Na rozwijaniu i interpretowaniu ośmiorakiej ścieżki skupia się znaczna część nauk buddyjskich. Jak można zauważyć, rola pragnienia jest kluczowa w naukach Buddy, o czym dobitnie świadczą jego słowa z Mahaparanirvana sutry: Ze wszystkich przyziemnych namiętności najsilniejsza jest żądza[2].

Podobne do buddyjskiego zapatrywania na kwestię przyczyn cierpienia i sposobów na jego zakończenie, ma gnostycyzm. Dla gnostyków pobyt w świecie materii (hyle) jest czymś tak samo negatywnym i nacechowanym cierpieniem jak dla buddystów. Według gnostycyzmu boska cząstka jest uwięziona w ciele i krąży w świecie na zasadzie wędrówki dusz. Mamy tu, podobną do indyjskiej, koncepcję o kołowrocie wcieleń. Tym, co podtrzymuje egzystencję człowieka w świecie jest niewiedza, a więc podobnie jak w naukach Buddy. Sama nazwa tej formacji religijnej wywodzi się od greckiego słowa „gnosis"" oznaczającego po prostu – wiedza. O ukłonie Wachowskich w stronę gnostycyzmu świadczy (oprócz nawiązania do jego nauk) choćby nazwa jednego ze statków rebeliantów pojawiająca się w M II, brzmiąca Gnosis. Niewiedza zdaniem gnostyków jest zapomnieniem o tym skąd się pochodzi, o Bogu Ojcu, z którego wszystko wyemanowało. Różnić się to może pozornie od buddyjskiego rozumienia niewiedzy. Jednak chodzi tu tak naprawdę o niewiedzę, jako nieznajomość siebie samego. Poznanie faktycznego stanu rzeczy. Na samopoznanie wskazuje też Matrix. W scenie z M I, kiedy Neo wchodzi do mieszkania Wyroczni, nad jej drzwiami widnieje napis: Poznaj siebie. Jest to, z jednej strony podstawowe motto gnostyków, jak i bezpośrednie odniesienie do napisu znajdującego się nad świątynią w Delfach, gdzie swoich rad udzielała wyrocznia Pytia. Przy okazji też widać skojarzenie filmowej Wyroczni, z wyrocznią delficką. Wachowscy wskazują, podobnie jak gnostycy, na to jak ważna jest ścieżka samopoznania. Nie różni się to też od podejścia buddyjskiego, gdzie medytacja wglądu jest przecież drogą do poznania siebie. Poprzez poznawanie siebie, człowiek wychodzi ze stanu niewiedzy i zaczyna postrzegać prawdziwą rzeczywistość.

Z tekstów gnostycznych można się dowiedzieć, że to, co zniewala i wiąże w materii to głównie zazdrość, gniew, żądza i niewiedza. Przypomina to trzy skalania umysłu z nauk buddyjskich. Gnostycyzm, szczególnie podkreślał zgubne skutki żądzy. Z tekstów gnostyckich można się dowiedzieć, że to niekontrolowane pożądanie Sofii doprowadziło do zerwania jej kontaktu z jednością Pleromy i upadku, wraz z resztą kosmosu. Demiurg, czyli bóg stworzenia jest tworem namiętności pożądania[3]. To właśnie pożądanie Adama ku Ewie miało sprowadzić na ich potomków stan niewiedzy i zniewolenia. Tak to przedstawia Apokalipsa Adam:

A wtedy bóg, który stworzył nas, stworzył syna z siebie i Ewy, twojej matki. Z tego poczęcia […]. Wówczas zostałem skalny myślami swojego serca i doznałem słodkiego pragnienia ku twojej matce. Wówczas moc naszej wiecznej wiedzy zaginęła w nas, a słabość dosięgła nas. Dlatego dni naszego życia stały się nieliczne. Poznałem, że podpadłem pod władzę śmierci.

źródło: Apokalipsa Adama, tłum M. Szmajdziński, „Analecta Biblica Lublinensia VI”, w: M. S. Wróbel (red.), Lublin 2010, s.167.

Poprzez zwrócenie się ku materii, dusza pożądała jej, i już nigdy nie chciała się z nią rozstawać. Było to przyczyną narodzenia się świata i zapomnienia duszy o samej sobie.

Tak jak buddyści, tak i gnostycy twierdzili, że należy porzucić pragnienia, które są więzami ducha ukrytego w ciele gnostyka. Tak przedstawiał to jeden z gnostycznych tekstów:

Wciąż jeszcze śpicie, gdy oddajecie się marzeniom. Przebudźcie się, nawróćcie, kosztujcie i jedzcie prawdziwą strawę! Dzielcie się słowem (logos) i wodą życia! Odstąpcie od złych żądz i pragnień (podkreślenie autora), i od (spraw) niepodobnych (do was)…

źródło: Gnoza, K. Rudolph, Kraków 2011, s. 76. cyt. za: NHC, VI, 4, 39, 33-40, 7.

Oba omawiane tu systemy religijne wskazują też na narzędzie, które ma chronić przed popadaniem w niewolę pragnień. Jest nim uważność, która w buddyzmie jest jednym z elementów ośmiorakiej ścieżki. Odgrywa ona wielką rolę w wyzwoleniu się z cierpienia. Budda wyróżniał cztery jej podstawy, a mianowicie: uważność ciała, uczuć, umysłu i zjawisk. Na rozwijaniu tych aspektów uważności w dużej mierze skupia się buddyjska praktyka. Praktykujący buddyzm powinien jak najczęściej przywoływać się do pozostawania w chwili teraźniejszej. Polega to na obserwacji wewnętrznych procesów mentalnych i uczuć, jak również zachowywaniu pełnej uwagi wobec form i zjawisk będących przedmiotem percepcji zmysłów. Taka praktyka chronić ma człowieka przed popadaniem w niekontrolowaną pogoń jego zmysłów za przedmiotami pragnień. Chodzi w tym o ujarzmienie umysłu, który poddając się pragnieniu, zwraca się ku światu form i zjawisk. Zniewalają one taki umysł i tym samym, wprowadzając go w świat iluzji, uniemożliwiają mu postrzeganie rzeczywistego stanu rzeczy. W takich, między innymi, słowach z Sutry w Czterdziestu Dwóch Częściach Budda nawoływał do uważności:

Nie należy dowierzać własnemu umysłowi, który wypełniają zachłanność, gniew i głupota. Nie można pozostawiać mu swobody, lecz należy go trzymać pod ścisłą kontrolą.

źródło: Nauka Buddy, Kurpiewski W. (tłum.), Kraków 2000, s.138.

Świadomość wszelkich stanów umysłu, ma prowadzić do stopniowego uwalniania się od pragnień. Jednocześnie prowadzi to, praktykującego tak człowieka, do coraz głębszych stanów medytacyjnych. Skutkiem tego ma być wolność od cierpienia i oświecenie, będące końcem egzystencji w samsarze.

medytujący mnich buddyjski

Do tak rozumianej uważności odnoszą się też Wachowscy w Matriksie. Widoczne jest to w opisanej już scenie, z programu treningowego, kiedy to Morfeusz i Neo mijają blondynkę w czerwonej sukience. Z chwilą, gdy główny bohater spogląda na nią pożądliwie, traci tym samym uwagę i zapomina, że kobieta w czerwieni jest tylko kreacją programu komputerowego. Ten brak uwagi Neo jest przyczyną, że pojawia się przed nim agent Smith symbolizujący jego ego. Można też porównać, w tej samej scenie, to jak Neo z Morfeuszem idą chodnikiem. Neo, rozpraszany przez uliczny tłum, co chwila wpada na mijających go ludzi, gdy tymczasem jego kompan idzie pewnym krokiem, omijając bez problemu spieszące się osoby. Przypomina to początkującego adepta buddyjskiej medytacji, którego rozpraszają przepływające, co chwila przez umysł myśli i jego nauczyciela, który pewnie trwa w medytacyjnym skupieniu. Scena ta jest też sprawdzianem dla widza, który jeśli uważnie się przypatrzy to zauważy, że każda osoba z tłumu, mijająca Neo i Morfeusza ma swojego sobowtóra. Choć zapewne większość oglądających nie zwróciła na ten szczegół uwagi, skupiając ją na blondynce w czerwonej sukience. Kolejnym elementem w filmie, kładącym nacisk na uważność, są sceny treningu koncentracji przez Neo. Mają one miejsce w M I, gdy główny bohater, pod okiem Morfeusza trenuje sztuki walki w programie treningowym. Są to wschodnie systemy walk, takie jak kung fu, które wymagają szczególnego skupienia i panowania nad własnym umysłem. Poprzez te, wizualnie perfekcyjnie nakręcone, sceny walk Neo z Morfeuszem, Wachowscy obrazowo pokazują duchowy rozwój głównego bohatera.

Neo z Morfeuszem w programie treningowym

Uważność również dla gnostyków jest podstawowym narzędziem, służącym wyzwoleniu, choć może nie tak silnie akcentowanym jak u buddystów. Przez nieuwagę ciemne siły wdzierają się do umysłu człowieka i zniewalają go. Tak niebezpieczeństwa braku uważności i podążania za pragnieniami, które pojawiają się w umyśle opisuje Autentyczna nauka (AuthLog), tekst pochodzący z biblioteki z Nag Hammadi:

Najpierw wrzuci smutek do twego serca, tak że będziesz zmartwiony (już) z powodu życiowych drobiazgów, i (w ten sposób) pojma nas swymi truciznami, a potem żądzą szaty, którą się będziesz chełpił; i (pojawią się następnie) chciwość na pieniądze, donosicielstwo, wyniosłość […] z wszystkiego tego największymi (przywarami) są niewiedza i niewytężoność.

źródło: Gnoza, K. Rudolph, Kraków 2011, s. 232. cyt. za: NHC, VI, 3, 30, 26-31, 23.

Nawoływaniem do uważności tak, aby nie dopuścić do siebie myśli kierujących ku przedmiotom świata jest też ten cytat:

Strzeż się zatem, byś nie wpadł w ręce grabieżców: nie pozwól swym oczom na sen i nie daj opaść swym powiekom, abyś został ocalony jak gazela przed sidłami i jak ptak przed wielkim wężem!.

źródło: Gnoza, K. Rudolph, Kraków 2011, s. 232. cyt. za: Ks. Przysłow,6, 4.

Na uważność wskazywał również Jezus, gdy zastał śpiących uczniów w ogrodzie Getsemane. Takimi oto słowami przemówił: Tak to nie mogliście jednej godziny czuwać ze mną? Czuwajcie i módlcie się, abyście nie popadli w pokuszenie; duch wprawdzie jest ochotny, ale ciało słabe.[4] Chodzi w tych słowach nie tyle o nie zapadanie w fizyczny stan snu, ale o bycie w stanie nieuwagi, przez co do umysłu dostają się wszelkie żądze. W takim stanie człowiek, choć fizycznie nie śpi to jest zwodzony przez świat zmysłów, a to sprowadza na niego sen niewiedzy. Wiadomo też, że już w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, a więc w okresie, gdy gnostycyzm był niemal równie popularny, mnisi chrześcijańscy praktykowali uważność. Postawę pozostawania w teraźniejszości zalecał choćby Grzegorz z Nazjanzu, czy Bazyli Wielki. Z kolei Klemens z Aleksandrii twierdził, że dzięki czujności można zachować wolność od niepokojów. Nie będzie też błędem przypuszczać, że współcześni im gnostycy stosowali podobne metody i ich praktyka nie odbiegała od tego, co zalecali wczesnochrześcijańscy ojcowie Kościoła. Szczególnie, że słowa Jezusa, zacytowane wcześniej można odczytać, jako nawoływanie do uważności.

Widzimy, że wskazówki zawarte przez Wachowskich w Matriksie współgrają z tym co zaleca buddyzm, czy gnostycyzm. Zauważalne jest to szczególnie, gdy uwzględni się, że Matrix jest tak naprawdę filmowym zapisem podróży głównego bohatera w głąb siebie. Jest to jakby zapis jego medytacji, w której dochodzi do coraz głębszych pokładów swego umysłu. Uwalnia się od świata zmysłów, stopniowo porzucając pragnienia wywołane pod wpływem wirtualnego świata Matriksa. W tym wszystkim ważną rolę odgrywa też uważność, co starają się pokazać twórcy trylogii w omówionych wcześniej scenach z blondynką w czerwieni i treningu przez Neo wschodnich sztuk walki. W każdym bądź razie, pokazane jest to na tyle, na ile jest to możliwe w komercyjnej produkcji filmowej.

Porzucanie zmysłowego świata pełnego atrakcji, które przyciągają zmysły, przedstawione jest w filmie poprzez ukazanie ascetycznego stylu życia głównych bohaterów. Po wydostaniu się z symulacji Matriksa, Neo dołącza do załogi statku Nabuchodonozor, która walczy z maszynami. Statek ten, przemierzając ogromne, podziemne kanały jest jednocześnie swego rodzaju domem dla bohaterów trylogii. Żyją na nim niczym mnisi w klasztorze. Każdy z członków załogi ma niewielką, skromną kajutę bez żadnych wygód, która przypomina klasztorną celę. Jedna ze scen pokazuje jak załoga statku je wspólnie wodnistą breję, mówiąc przy tym, że to jedzenie ma zaspokoić zapotrzebowanie organizmu na składniki odżywcze, a nie ich zmysły. Również stroje, jakie noszą na statku są bardzo skromne i przypominają obszarpane łachmany. Wszystko to ma symbolizować odrzucenie przez rebeliantów świata, jaki wykreowała wirtualna rzeczywistość przed ludzkimi oczami. Żyją jak wspólnota wyrzeczeńców, która całą swą energię wkłada, by wyzwolić ludzi pogrążonych w wirtualnym śnie.

Załoga statku

Ścieżka Neo do wyzwolenia umysłu z iluzji, przypomina ścieżkę człowieka wstępującego do wspólnoty buddyjskich mnichów. Neo zostaje członkiem załogi Nabuchodonozora, gdzie wspólnie z resztą załogi podejmuje walkę z maszynami i stworzoną przez nie wirtualną symulacją rzeczywistości. Podobnie osoba chcąca, w ślad za Buddą, podążyć ścieżką prowadzącą do oświecenia i całkowitego wyzwolenia umysłu od cierpienia, wstępuje do wspólnoty mnichów. Żeby zostać do niej przyjętym recytuje formułę przyjęcia schronienia w Buddzie, Dharmie i Sandze. Oznacza to zaufanie do Buddy i jego nauki, czyli Dharmy. Sanga jest natomiast wspólnotą buddyjską, której członkowie wzajemnie się wspierają w drodze do oświecenia. Kolejnym krokiem takiego adepta jest przyjęcie dziesięciu zasad, polegających w skrócie na unikaniu czynienia zła i skromnym życiu. Patrząc z tej perspektywy, można widzieć w załodze Nabuchodonozora odpowiednik buddyjskiej Sangi.

Podobną postawę do buddystów i filmowej załogi statku prezentowali gnostycy. Rebelianci z Nabuchodonozora, są podobnie jak gnostycy dwa tysiące lat temu, jak by nie patrzeć na marginesie społecznym. Odrzucają świadomie atrakcyjny świat komputerowej symulacji, tak jak gnostycy odrzucali świat materii. Co prawda, pewna część gnostyków tworzyła intelektualną elitę epoki, to jednak sam gnostycyzm można odbierać, jako anarchizm uciśnionych warstw. Taki odbiór wynika z radykalnego odrzucenia przez gnostyków świata, wraz z jego zasadami i normami społecznymi. Większość gnostyckich źródeł prezentuje ascetyczną moralność, opartą na wstrzemięźliwości. Polegała na wyrzekaniu się dóbr świata, by nie rozbudzać rządz. Umysł takiego gnostyka musiał być odporny na pokusy, które mogły go ściągnąć w świat ułudy, gdy tym czasem jego celem było wyjście poza świat dualizmu i powrót do Pleromy. Tak jak buddyści, tak i gnostycy odwracając się od pokus świata wkraczali na ścieżkę do wyzwolenia. To samo czyni Neo odłączając się od programu komputerowego, który oferował szereg przyjemności, by podjąć ascetyczne życie, pełne niedogodności na pokładzie Nabuchodonozora. Jego załoga przywodzi na myśl komunę gnostyków, którzy odrzucali własność i wyrzekali się bogactwa.

Jednak nie wszyscy członkowie tej załogi wytrzymują pełen wyrzeczeń styl życia, gdy na wyciągniecie ręki są wszelkie przyjemności dostarczane przez zmysły. Widać to w postaci Cyphera. W M I, rozmawiając z Neo wyraża on zwątpienie w sens ich walki z maszynami i żałuje, że nie wziął niebieskiej pigułki od Morfeusza, która pozwoliłaby mu nadal trwać we śnie. Powodowany tym sentymentem za światem ułudy, Cypher dogaduje się z agentem Smithem, któremu obiecuje wydanie Morfeusza w zamian za ponowne podłączenie do Matriksa. Wymowne są jego słowa, gdy jedząc stek w restauracji, zwraca się do Smitha:

Wiem, że ten stek nie istnieje. Wiem, że kiedy włożę go do ust, Matrix powie mojemu mózgowi, że jest on soczysty i wyśmienity. Wiesz, co sobie uświadomiłem po tych dziewięciu latach? Ignorancja to rozkosz […] Nie chcę niczego pamiętać. Niczego. Rozumiesz? I chcę być bogaty. Wiesz, ktoś ważny, jak aktor.

Cypher jedzący stek

Cypher chce w ten sposób popaść ponownie w stan niewiedzy, ponieważ nie wytrzymuje trudów wcześniej obranej drogi. Podobnie z pewnością postępowało wielu gnostyków i buddystów, którzy nie podołali trudom monastycznego życia, powracając na powrót do swojego starego trybu życia, zwiedzeni przez wątpliwości, co do nauk Buddy czy Jezusa. Życie według nauk gnostyckich, czy buddyjskich z pewnością wymaga rezygnacji z wielu przyjemności. Pokazują to też Wachowscy w filmie, gdzie ciężkie życie rebeliantów wydaje się raczej karą, niż nagrodą za przejrzenie iluzji. Do tego cel, czyli pokonanie maszyn wydaje się mało prawdopodobne. Zbliżone odczucia musi mieć praktykant buddyzmu czy gnostycyzmu dążąc do nirwany, bądź wewnętrznego zbawienia i powrotu do Pleromy. Oboje zmierzają ku czemuś, co jest nieopisywalne słowami. Nie mają pewności, że ten stan jest czymś realnym, bo przecież nie ma namacalnego dowodu, że coś takiego jest osiągalne. Jak twierdził buddyjski filozof Nagradżuna: nirwana jest niepojęta[5]. Żeby uniknąć takich wątpliwości, należy podążyć za słowami tych, którzy przetarli już drogę, tak jak Neo podąża za radami Morfeusza.

Kolejnym, w tym wypadku elementem na drodze do wyzwolenia jest nauczyciel, który prowadzi ucznia i może być oparciem w chwilach zwątpienia. W trylogii Wachowskich tą rolę pełni Morfeusz. Jest on dla Neo i reszty załogi mentorem, który wprowadza głównego bohatera w tajniki manipulacji Matriksem i odsłania przed nim tajemnice systemu. Istotne w filmie są wspomniane już sceny, w których Morfeusz szkoli Neo w sztukach walki. Nie jest to jednak klasyczny trening ciała, a raczej trening umysłu. Słowa, jakie Morfeusz kieruje w trakcie tego treningu do głównego bohatera przypominają filozoficzne aforyzmy a tym samym rola Morfeusza we wskazywaniu Neo właściwego kierunku jest kluczowa. Z tej perspektywy relacja tych obu, przypomina relację buddyjskiego mistrza czy guru do swojego ucznia. Sama rola nauczyciela w buddyzmie, szczególnie indyjskim i tybetańskim jest ogromna. Wynika to z tego, że przecież pierwszym nauczycielem był Budda. Jego życie po oświeceniu skupiało się na przekazywaniu nauk, każdemu, kto chciał ich tylko wysłuchać. Jednak Budda czy buddyjski nauczyciel nie może nic wykonać za ucznia. Jego nauki to tylko pokazanie uczniowi mapy do celu. Drogę do nirwany natomiast, każdy adept buddyzmu musi przebyć sam. Nawiązują do tego słowa Morfeusza w M I, gdy zwraca się do głównego bohatera: Próbuję uwolnić twój umysł Neo, ale mogę wskazać ci tylko drzwi. Sam musisz przez nie przejść.

Ściśle związana z rolą nauczyciela w buddyzmie jest idea bodhisattwy. Bodhisattwa to ktoś, kto przedkłada pomaganie innym w dążeniu do oświecenia, nad własne indywidualne wyzwolenie. Kierując się współczuciem do cierpiących istot pozostaje w samsarze, by nieść im pomoc. Przy czym nie oznacza to, że odkłada nirwanę na później, bo właśnie poprzez wyrzeknięcie się stanu buddy osiąga go. >Bodhisattwa jest nauczycielem, który przynosi nauki służące wyzwoleniu się z cierpienia.

W trylogii Wachowskich, z bodhisattwą można utożsamiać na pewno trójkę głównych bohaterów, czyli Morfeusza, Neo i Trinity. Wszyscy oni, po obudzeniu się ze snu w Matriksie postanawiają do niego powrócić, by nieść pomoc uwięzionym w nim ludziom. Swoje działania sprowadzają głównie do walki z agentami, którzy starają się uniemożliwić przebudzenie poszczególnym jednostkom. Główni bohaterowie rozwijają w sobie również nadnaturalne moce, takie jak niezwykłą siłę i zwinność, a także w przypadku Neo latanie. Analogicznie jest z buddyjskim bodhisattwą, który także rozwija nadprzyrodzone zdolności, by łatwiej pomagać innym. Takie moce magiczne (zwane siddhi), bodhisattwa czy też buddyjski jogin rozwija w czwartym stanie medytacji (dźhana). Jedną z takich magicznych zdolności jest latanie. W M I śledzimy etapy nauczania Neo przez Morfeusza. Dzięki wspomnianej już praktyce uważności i coraz lepszej koncentracji, główny bohater uzyskuje nadzwyczajną zwinność i szybkość. W końcu opanowuje również latanie, co widać na końcu M I i w kolejnych dwóch częściach. Jest niczym jogin opanowujący, poprzez oczyszczanie umysłu, kolejne moce. Służą one, zarówno Neo, jak i bodhisattwie, nie do zaspokajania własnych interesów, lecz do służenia cierpiącym istotom.

Również w gnostycyzmie rola nauczyciela była istotna, jeśli nie kluczowa. Z tym, że tutaj nauczyciel, nazwany Odkupicielem czy też Zbawicielem, został posłany przez Boga Najwyższego. Miał przybyć do świata materii, by nieść gnozę tym, którzy byli ją w stanie przyjąć. Takim nauczycielem w pismach gnostyckich był najczęściej Chrystus, ale mógł być nim też Set, jak to przedstawiono chociażby w Apokalipsie Adama. Postawa gnostycznego Chrystusa, przypomina postawę buddyjskiego bodhisattwy, o czym świadczy, choćby ten cytat z Nasseńskiego Psalmu o duszy:

Dlatego poślij mię, Ojcze! Z pieczęciami w ręku chcę zstąpić na ziemię. Przewędruję regiony wszystkich eonów, wszystkie tajemnice odsłonię, i objawię postacie bogów, i ukażę drogę ukrytą, która nazywa się gnozą.

źródło: H. Jonas, Religia gnozy, Kraków 1994, s. 91, cyt. za: W. Legowicz, Filozofia starożytna Grecji i Rzymu. Wybrane teksty z historii filozofii, tłum. L Joachimowicz, Warszawa 1968.

W wyzwoleniu ludzi kluczowa była rola Chrystusa, który podobnie jak bodhisattwa, musiał się poświęcić, dla cierpiącej z powodu niewiedzy ludzkości. Tak jego rolę przedstawia pochodząca z biblioteki Nag Hammadi Ewangelia Prawdy:

Tę oto ewangelię o tym, którego poszukują objawił doskonałym dzięki (dziełom) zmiłowania Ojca. Dzięki tej ukrytej tajemnicy oświecił Jezus Chrystus tych, którzy z powodu zapomnienia są w ciemności. Oświecił ich, wskazał drogę. Drogą tą jest prawda, o której ich pouczył. Dlatego Błędna Myśl rozgniewała się na niego, prześladowała go, uciskała i wystawiła na niebezpieczeństwo.

źródło: Ewnagelia Prawdy, tłum. W. Myszor, W. Myszor (red), Biblioteka z Nag Hammadi. Kodeks I i II, Katowice 2008, s. 54.

Widzimy więc, że gnostycki Wybawiciel, tak jak bodhisattwa, aby dotrzeć z naukami prowadzonymi do wyzwolenia, musi stawić czoła niebezpieczeństwom. Ze strony tych obu, jest to akt samo poświęcenia w imię współczucia do cierpiących istot, i dlatego też Neo może być utożsamiany zarówno z bodhisattwą, jak i gnostyckim Chrystusem. Jego rola w filmie jest podobna do roli niosących światło wiedzy nauczycieli gnostyckich i buddyjskich. Istotne jest też to, że Neo próbując wyzwolić innych, wyzwala sam siebie. Jego walka z Matriksem i maszynami jest równocześnie ścieżką samopoznania, której zwieńczenie następuje pod koniec M III. Podobnie jest w gnostycyzmie, gdzie zbawiciel i zbawiany są ze sobą ściśle powiązani i nie da się ich do końca rozróżnić. Dobrze oddają to słowa Chrystusa z apokryficznych Dziejów Jana: Chcę, by mnie ocalono, i chcę ocalać. Amen. Chcę, by mnie zbawiono, i chcę zbawiać. Amen.[6] Również buddyjski bodhisattwa, by móc pomagać uwięzionym w samsarze, wyrzeka się stanu buddy, i tak naprawdę dzięki temu osiąga ten stan. Jego służba dla cierpiących istot, jest jednocześnie drogą do nirwany.

Na zakończenie tego rozdziału, należy zwrócić jeszcze uwagę na dużą rozbieżność, jaka istnieje między buddyjskim czy gnostyckim nauczaniem, a tym co przedstawiają Wachowscy w Matrkisie. Chodzi o sceny pełne przemocy, które wypełniają wszystkie części trylogii. Główni bohaterowie filmu zabijają bez mrugnięcia okiem, nie tylko agentów, ale też ludzi, którzy stają im na drodze. Wyraźnie widoczne jest to w scenie z z pierwszej części Matriksa, gdzie Neo i Trinity wchodzą do biurowca by uwolnić Morfeusza. Z ich rąk ginie wtedy duża liczba policjantów, którzy są nieświadomymi iluzji ludźmi. W ogóle wszystkie części epatują przemocą. Wydaje się to być mocno w opozycji, choćby do nauk Buddy, a szczególnie do jego nauczania o ośmiorakiej ścieżce prowadzącej do ustania cierpienia. Jednym z elementów tej ścieżki jest właściwe działanie, na które składa się powstrzymywanie się od krzywdzenia żywych istot. Ta zasada jest jedną z najważniejszych dla buddystów. Pomyśleć można, że w tym miejscu Wachowscy rozmijają się w swoim filmie z buddyzmem, ale też gnostycyzmem, który krytykuje przemoc. W tym pierwszym występuje jednak takie pojęcie, jak zręczne środki. Jest to zdolność bodhisattwy przystosowywania swoich nauk do różnego poziomu słuchaczy. Wynika to z tego, że bodhisattwa nie jest przywiązany do konkretnego sposobu działania. W doktrynie zręcznych środków, która była bardzo ważna w mahajanie nie ma żadnych ograniczeń. Budda nauczał, żeby wykorzystywać wszelkie sposoby, które mogą przyczynić się do pomocy cierpiącym istotom. Tym samym można stosować nawet nie buddyjskie metody, jeśli tylko wypływają one ze współczucia. Chodzi o to, żeby dostosować naukę do słuchacza tak, aby był ją w stanie zrozumieć, zależnie od swojego kulturowego czy społecznego uwarunkowania. Doktrynie zręcznych środków wiele miejsca poświęca choćby Sutra Lotosu, będącą jedną z najważniejszych w mahajanie. Według tej doktryny Budda dopuszczał takie czyny jak kłamstwo, kradzież, czy zabójstwo, jeśli mogło to w jakiś sposób uchronić czujące istoty od większego zła. Jedna z przypowieści mówi, jak to Budda w jednym z wcześniejszych żyć zabił człowieka, aby uniemożliwić mu zabicie 500 innych ludzi. Ochronił tym samym życie tych ludzi, jak i niedoszłego zabójcę przed upadkiem do krain piekielnych[7]. Wszystkie te z pozoru haniebne czyny, muszą jednak wypływać ze współczucia.

Gdy spojrzy się na Matrix w kontekście doktryny zręcznych środków, można łatwo dostrzec jak Wachowscy wykorzystują tę naukę Buddy w swoim filmie. Wartka akcja ich trylogii, pełnej przemocy i widowiskowych efektów specjalnych była magnesem przyciągającym do kin tłumy widzów. Szczególnie wśród młodszego pokolenia przekaz filmu trafił na podatny grunt, a Matrix zyskał status filmu kultowego. Pomimo że większość ludzi skupiła się na widowiskowości produkcji, to jednak niektórzy zaczęli analizować przekaz filmu. Wielu fanów Matriksa, pierwotnie zauroczonych estetyką i rozmachem filmu, w następnej kolejności próbowało rozwikłać filozoficzne i religijne motywy, jakie Wachowscy umieścili w trylogii. Śmiało można z tego powodu stwierdzić, że filmowa przemoc miała jedynie za zadanie przyciągnąć jak najwięcej ludzi, by móc im przekazać atrakcyjnym językiem kina, najważniejsze religijne prawdy. Szczególnie te wskazujące na poznanie samego siebie, co ma prowadzić to wiedzy wyzwalającej z iluzji powodującej cierpienie.

Przypisy

1. Podstawy buddyzmu, Gethin R., Kraków 2010, s. 55.

2. Nauka Buddy, Kurpiewski W. (tłum.), Kraków 2000, s. 105.

3. Gnoza, K. Rudolph, Kraków 2011, s. 76.

4. Ewangelia Mateusza, 26, 40-41, Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Warszawa 1985.

5. Buddyzm mahajana, Williams P., Kraków 2000, s. 91.

6. Gnoza, K. Rudolph, Kraków 2011, s. 117. cyt. za: Dzieje Jana, 95, 1.

7. Buddyzm mahajana, Williams P., Kraków 2000, s. 181-182.