Rozdział IV
Twórca iluzj
Filmowa symulacja rzeczywistości – Matrix, została stworzona przez zbuntowane przeciwko ludziom maszyny, a konkretniej sztuczną inteligencję. Maszyny, jak już wspomniano w poprzednim rozdziale, uwięziły w niej ludzi, w celu pozyskiwania z nich energii. Bezpośredniego kreatora systemu Matrix, widz poznaje dopiero w Matrix-Rewolucje. Jest nim Architekt, czyli program komputerowy stworzony przez maszyny do wykreowania wirtualnego świata, w którym znajdują się ludzie. Program ten ma pełną kontrolę nad śpiącą ludzkością, tworząc symulację, która przesłania ludziom prawdziwą rzeczywistość. Kreator Matriksa jest niczym Bóg mający oko na swoich podwładnych i oczekujący od nich konkretnych zachowań, które nie będą godzić w podstawy systemu, który sam stworzył. Być może, dlatego postać Architekta przypomina swoim wyglądem (podeszły wiek, siwa broda i nadający mu powagi styl bycia) wyobrażenia na temat starotestamentowego Boga. Budzi też silne skojarzenia z Demiurgiem znanym z gnostyckiej mitologii. To właśnie do gnostycyzmu w głównej mierze odniesie się ten rozdział. Wynika to z faktu, że w buddyzmie dużo trudniej znaleźć analogie do stwórcy Matriksa. Jest to spowodowane tym, że buddyjskie nauki nic nie mówią o stworzycielu świata, czy też o osobowym bogu. Sądzić można z tego powodu, że Wachowscy tworząc postać Architekta, inspirowali się przede wszystkim mitem o gnostyckim Demiurgu. Co prawda użycie tego mitu w Matrixie zostało wcześniej już zauważone przez licznych badaczy, jak na przykład J. Prokopiuka[1], to jednak nie wszystkie wątki gnostyckiego mitu stworzenia, jakie wykorzystali w swoim filmie Wachowscy zostały dostatecznie omówione. Chodzi tu o rolę filmowej Wyroczni w procesie powstania programu Matrix, będącego symulacją rzeczywistości, a także jej powiązania z Architektem. Jak zostanie dalej wykazane, w postaci Wyroczni można dostrzec analogie do gnostyckiej Sofii, a związek łączący Wyrocznię z Architektem ma pewne pokrewieństwa do związku, jaki łączył według pism gnostyckich Sofię z Demiurgiem. Zaczniemy jednak od przybliżenia postaci Demiurga, który był dla gnostyków wrogim bogiem. Podobnie zresztą jak filmowy Architekt jest wrogiem dla rebeliantów walczących z maszynami.
Przykładem niech tu będzie stwórca świata z mitu walentyńskiego, którego współtwórcą miał być słynny gnostyk Walentyn. Działał on w II wieku w Egipcie, gdzie z jego nauk wyrosła szkoła reprezentują kulminację studium syryjsko-egipskiego typu spekulacji gnostyckiej. Z tego też powodu, nauka Walentynian o Demiurgu, miała silny wpływ na starożytny i średniowieczny gnostycyzm. Według walentyńskiego przekazu Demiurg miał zostać stworzony przez Sofię z substancji psychicznej, zrodzonej z tęsknoty za Bogiem–Ojcem, z którego wyemanowały Eony i Pleroma (Pełnia). Demiurg nadał kształt wszystkiemu, co zaistniało po nim, powodowany nieświadomie przez swoją matkę Sofię. Chciała ona stworzyć cały świat ku chwale Eonów i dlatego to, co widzialne, uczyniła ich symbolem. Ów Demiurg rozdzielił następnie przemieszane jeszcze do tej pory substancje tego, co psychiczne i tego, co materialne; z bezcielesnego substratu uczynił ciała i stworzył w ten sposób rzeczy ziemskie i niebieskie. Sądził, że uczynił to wszystko samodzielnie, lecz w rzeczywistości inspirowała go Sofia. Widzimy, więc że filmowy Architekt, podobnie jak gnostyczny Demiurg, tworzy z pozoru realny świat. Jeden i drugi są kreatorami otaczającej człowieka rzeczywistości. W micie walentyniańskim, jednak ważną rolę w powstaniu świata odgrywa Sofia; jako stwórczyni samego Demiurga. Walentynianie twierdzili, że po zakończeniu budowy kosmosu, ów Demiurg uczynił także ziemskiego człowieka, jako stwórca nie znał jednak elementu duchowego, który zrodziła Sofia, gdyż element ten i Sofia miały taką samą istotę. Element ten został złożony w Demiurgu potajemnie bez jego wiedzy. Tym sposobem, za pośrednictwem Demiurga, nasienie duchowe zostało wszczepione w duszę ludzką pochodząca od niego i w materialne ciało, aby wzrastało, aż będzie zdolne przyjąć doskonały Logos[2]. Zostaje jednak ostatecznie, ów kreator świata, oświecony przez Sofię, która przekazuje mu wiedzę tego, co ponad nim. Tajemnicę o świecie Pleromy, w którym znajduje się Ojciec, Demiurg zatrzymuje dla siebie i nie wyjawia jej nikomu. Z tego powodu Sofia, chcąc przekazać zbawczą wiedzę elementom duchowym, uwięzionym w dziele stworzenia, wciela Eony Jezusa i Chrystusa z Pleromy w postać historycznego Jezusa[3].
Przedstawiony tu Demiurg nie jest oddzielnym i całkowicie niezależnym bytem. Pochodzi pośrednio od transcendentnego Boga, jako wytwór błędu żeńskiej Sofii. Z powodu swojej pychy spowodowanej niewiedzą o własnym pochodzeniu stwarza świat i sprowadza cierpienie na człowieka, a choć jest tworem pośrednio pochodzącym od Boga-Ojca, to jednak Walentynianie nadają mu cechy złego boga, oprawcy ludzkości. Podobnej wizji stwórcy świata, można dopatrzeć się w Matriksie. Architekt, będąc kreatorem komputerowej symulacji jest też ciemiężycielem ludzkości. Kimś ewidentnie złym. Czerpie, wraz z maszynami energię ze śpiących ludzi, niczym gnostycki Demiurg przymuszający człowieka do składania mu czci.
Żeby lepiej zrozumieć analogię między gnostyckim Demiurgiem, a postacią
Architekta, warto jeszcze przyjrzeć się jednemu z gnostyckich tekstów odkrytych w
drugiej połowie lat 40-tych XX wieku w Nag Hammadi, w środkowym Egipcie. Chodzi
o Hipostazę archontów, który to tekst jest przykładem przewartościowania
przez
gnostyków starotestamentowego Jahwe. Stwórcę, nazwano tam Samaelem,
czyli
bogiem ślepych
[4] i przedstawiono w
negatywnym świetle. Ślepi to ludzie, którzy
odrzucają Ewangelię. Dalej, według tego tekstu, człowieka mieli stworzyć z prochu i
ziemi słudzy Samaela, zwani Archontami, na
jego polecenie. Samael zaś tchnął w
człowieka życie, lecz dopiero za sprawą Ojca Pełni, w człowieku
zamieszkuje Duch
Boży. Los człowieka, w przeciwieństwie do tradycyjnej chrześcijańskiej interpretacji,
wg Hipostazy archontów nie jest karą za grzech, lecz wolą władców tego
świata –
Archontów.
Na podstawie powyższych wywodów możemy podsumować, że gnostycy będący dualistami wierzyli w dwóch bogów. Jednym z nich był dobry Bóg–Ojciec, z którego wyemanowała Pełnia (Pleroma) i Eony. Według większości sekt gnostyckich nie był jednak twórcą tego świata i nie sprawował nad nim władzy. Był niepoznawalny dla człowieka uwięzionego w świecie materii (hyle). Świat ten miał być ich zdaniem, stworzony przez złego boga – Demiurga, który według gnostyków był Bogiem Żydów ze Starego Testamentu. Miała go charakteryzować pycha, zazdrość i podobnie jak człowieka niewiedza, ponieważ tak jak człowiek nie znał on Boga-Ojca i uważał się za boga najwyższego. Wymagał od ludzi oddania i ofiary. Władzę nad światem i człowiekiem sprawował przy pomocy Archontów, których według większości gnostyckich sekt miało być siedem. Utożsamiani oni byli z siedmioma znanymi wówczas planetami: Księżycem, Wenus, Merkurym, Marsem, Słońcem, Jowiszem i Saturnem. Odpowiadały one siedmiu sferom otaczającym Ziemię, z których każda zasiedlona była przez poszczególnego Archonta. Ponad nimi znajdowała się natomiast sfera, z której władzę nad kosmosem sprawował zły Demiurg. Gnostycki kreator nie panował więc sam nad światem, lecz miał swoich pomocników, których zadaniem było powstrzymywanie ludzi przed przebudzeniem się i ucieczką ze świata materii.
Podobnie jak gnostycki Samael, tak i Architekt z Matriksa ma swoje sługi, pomagające mu utrzymać ludzi we śnie. Chodzi tu o agentów, których szefem jest agent Smith. Agenci są programami, które mają za zadanie uniemożliwić przebudzenie się i ucieczkę z Matriksa głównemu bohaterowi, jak i innym ludziom. W tym kontekście, w agentach, można dostrzec podobieństwo do Archontów, pomagających Demiurgowi utrzymywać ludzi w niewoli. Architekta i gnostyckiego Demiurga łączą również inne podobieństwa. Filmowy demiurg, jak wspomniano wcześniej tworzy świat, który ludzie uważają za realny, ale też w pewnym sensie jest twórcą człowieka. Ludzie śpiący w kokonach, w których umieściły ich maszyny nie są, co prawda tworem Architekta, jednak już ich wirtualne odpowiedniki, funkcjonujące w świecie symulacji, które uważają za samych siebie, są jedynie wytworem programu komputerowego. Ich społeczne role, wygląd zewnętrzny, osobowość, pragnienia zależą od Architekta lub ewentualnie komputerowego algorytmu. Jest to zbliżone do gnostyckiej wizji stworzenia człowieka, gdzie od Demiurga pochodzą ciało materialne człowieka (hyle), jego dusza (psyche), a jedynie element duchowy (pneuma), ukryty w człowieku, nie pochodzi od niego. Podobnie też Architekt i Demiurg gnostyków, choć są twórcami świata, to jednocześnie są w nim sami uwięzieni. Demiurg nie może wyjść poza zasłonę oddzielającą go od świata Pleromy, tak jak Architekt nie może opuścić Matriksa. Oboje, wraz ze swymi sługami i pogrążonymi we śnie ludźmi, są poniekąd więźniami stworzonej przez siebie iluzji.
Pomiędzy filmowym, a gnostyckim demiurgiem zdaje się być jednak pewna różnica. Mianowicie w religii gnostyckiej, jak wspomniano wcześniej, kluczową rolę przy tworzeniu świata odgrywa Sofia. Tak na temat jej roli w procesie stwórczym mówi przytoczona wyżej Hipostaza archontów:
Sofia, którą nazywają Pistis, postanowiła stworzyć coś bez udziału swego partnera i dzieło jej stało się odbiciem nieba. Jest zasłona między tymi, którzy byli ponad niebem i eonami, które były niżej. I jest cień poniżej zasłony. I ten cień stał się materią. Cień ten został rzucony na część pewnego miejsca (regionu). A jego postać stała się dziełem w materii, podobna do poronionego płodu. Przyjął on postać według owego cienia. Stał się bezczelnym zwierzęciem podobnym do lwa. Był androgyniczny, bo jak powiedziałem, wyszedł z materii. Otwierając oczy zobaczył wielką, bezkresną materię. I stał się bezczelny, gdy rzekł: 'ja jestem bogiem i nie ma nikogo poza mną'. Gdy to powiedział, zgrzeszył przeciw Pełni.źródło: Hipostaza archontów, tłum. W. Myszor, Biblioteka z Nag Hammadi. Kodeks I i II, Katowice 2008, s. 351-352.
Z tekstu tego wynika, że świat, wraz z Demiurgiem, powstali z powodu Sofii. Jej nierozważne działanie doprowadziło do stworzenia świata, którego cierpienie jest nieodłączną cechą. Pomimo tego, że Sofia wywodzi się ze świata Pleromy, to jednak zostaje pomiędzy Pleromą, a światem materii, stworzonym przez Demiurga. Jest niejako uwięziona w świecie, gdzie stara się pomóc ludziom, czy też znajdującym się w nich duchowym elementom, powrócić do Pleromy. Jeśli uważnie przypatrzymy się fabule Matriksa, to Sofii dopatrzymy się w postaci Wyroczni, która zachowuje się podobnie do Sofii gnostyków. Filmowa Wyrocznia jest autorytetem dla rebeliantów, przychodzących do niej po radę w kluczowych kwestiach. Stara się im pomóc pokonać Architekta i wyzwolić resztę ludzi. Pomimo jej autorytetu i mądrości, żyje w symulacji Matriksa, zdając sobie jednak w pełni sprawę, z iluzoryczności otaczającego ją świata. Uwięziona jest, podobnie jak gnostyczna Sofia, w materii, a jednocześnie w pełni świadoma swego błędu i starająca się go naprawić. Podobnie jak w gnostycznym micie, gdzie Sofia zna dobrze Demiurga, tak i w filmie dowiadujemy się, że Wyrocznia zna się od dawna z Architektem. Świadczy o tym rozmowa między nimi w ostatniej scenie Matrix-Rewolucje, kiedy spotykają się w wykreowanym przez Matrix parku, już po zawarciu pokoju pomiędzy maszynami i rebeliantami. Brzmi ona tak:
- - A to ci niespodzianka. - zaczyna Wyrocznia
- - Grałaś w niebezpieczną grę.
- - Zmiany zawsze takie są.
- - Jak myślisz, jak długo potrwa ten pokój?
- - Tak długo, jak to będzie możliwe. Co z innymi?
- - Jakimi innymi?
- - Tymi, którzy będą chcieli wyjść.
- - Oczywiście, zostaną uwolnieni
- - Mam twoje słowo?
- - Za kogo ty mnie masz? Za człowieka? - kończy Architekt
Z tego dialogu wynika, jak i z kontekstu całego filmu, że tych dwoje toczy między sobą
swoistą grę, w której stawką jest los ludzkości. To, że Wyrocznia jest współtwórczynią
Matriksa świadczy zaś bez spornie scena z Matrix-Reaktywacja, w której Neo poznaje Architekta.
Wyjaśnia on w niej głównemu bohaterowi m.in. rolę, jaką odgrywa Wyrocznia, mówiąc
o niej tak: Jeśli ja jestem ojcem Matriksa, ona jest bez wątpienia jego matką.
Zwrócić
również należy uwagę na scenę z początku trzeciej części, w której Wyrocznia zwraca się do
Morfeusza i Trinity tymi słowami:
Prawdziwym testem dla każdego wyboru jest musieć podjąć tą samą decyzję ponownie, znając jej konsekwencje. Wydaje mi się, że podjęłam właściwy wybór, ponieważ znowu tutaj jestem.
Tłumaczy w ten sposób swoją decyzję o pozostaniu w Matriksie, by pomagać ludziom się uwolnić. Jest jak Sofia pragnąca uwolnić element duchowy ze świata materii, stworzonego przez Demiurga. Z przytoczonych tutaj dialogów i fragmentów fabuły, napisanych przez Wachowskich, można domniemywać, że filmowa Wyrocznia i Architekt powstali pod wpływem inspiracji Sofii i Demiurga z pism gnostyckich.
Z cytowanego wcześniej fragmentu Hipostazy archontów dowiadujemy się, że nad światem materii jest swego rodzaju zasłona, która oddziela go od Plerom – boskiej jedności. Również do tego gnostycznego elementu, można dopatrzeć się analogii u Wachowskich. Odniesienie do niego występuje nie tyle w samej trylogii, co w ściśle z nią powiązanym Animatrix. Drugi z krótkometrażowych filmów składających się na tą animację: Drugie odrodzenie, podzielony na dwie części, stworzono wg scenariusza napisanego przez Wachowskich. Jest to prequel do trylogii, w którym widzowie poznają historię oraz genezę Matriksa. Pokazany w nim został pierwszy przykład nieposłuszeństwa maszyny wobec człowieka. Następnie opisana jest pierwsza wojna ludzi z maszynami, która okazała się zwycięska dla tych drugich. Epizod ukazuje upadek cywilizacji ludzkiej, która była przeżarta chciwością i pychą. Jest tam też mowa o zaciemnieniu przez ludzi nieba tak, aby maszyny nie mogły czerpać energii ze słońca. Spowodowało to trwałe odcięcie planety od światła, dlatego też w Matriksie ziemia, istniejąca poza symulacją komputerową, jest ukazana w mroku spowijającym ją całą dobę. Maszyny znalazły na to jednak sposób i zaczęły czerpać energię z ciał ludzi. Wspomniane zaciemnienie przywodzi na myśl zasłonę, jaka według gnostyków, oddzielała świat Ojca od świata materii, czyli światło od ciemności.
W filmie Matrix pojawia się jednak istotny element, mogący sprawiać problem z dopasowaniem fabuły do mitu gnostycznego. Mianowicie, pomimo tego, że to maszyny stworzyły symulację, w której umieściły ludzi, to jednak same były wytworami ludzi. To przecież ludzie je zbudowali i zaprogramowali sztuczną inteligencję, sterującą maszynami, która zbuntowała się przeciw własnym twórcom. Ludzie byli by w takim wypadku kimś w rodzaju bogów dla maszyn. Są jednak fragmenty pism gnostyckich wyraźnie zrównujące pozycję człowieka z boską. Chociażby ten cytat z Ewngelii Filipa:
Tak jak [...] Bóg stworzył człowieka, [po to, aby człowiek] (czcił) Boga, tak w ten sposób w świecie, ludzie stwarzają bogów i oddają cześć ich stworzeniom. Wypadałoby jednak aby bogowie czcili ludzi.źródło: Ewangelia Filipa, tłum. W. Myszor, W. Myszor (red), Biblioteka z Nag Hammadi. Kodeks I i II, Katowice 2008, s. 279.
Nawiązując do tego tekstu, można przytoczyć ze Starego Testmentu werset
6
Psalmu 82: wyście bogami i wy wszyscy jesteście synami
Najwyższego.
[5] Zauważyć
więc można, że gnostycyzm wskazuje, że to ludzie są winni swego tragicznego losu.
Siły ciemności, które ich uwięziły i sprowadziły na nich sen niewiedzy, byłyby
wytworem swoich więźniów. Widać to również w kontekście Sofii, która
przez swą
pomyłkę przyczyniła się do stworzenia materii, jednocześnie umieściła w człowieku
pierwiastek duchowy. Tym samym człowiek jest częścią Sofii, a co z tego
wynika,
pośrednim twórcą Demiurga, wraz z Archontami
i stworzonego przez nich świata.
Analogia do filmowej fabuły, gdzie ludzie stworzyli sztuczną inteligencję i wskutek
własnej pychy i chciwości popadli w jej niewolę jest wyraźnie widoczna.
Pomimo że postacie Architekta i Wyroczni mają najsilniejsze analogie do postaci z mitologii gnostyckiej, to można też spróbować dopatrzeć się ich podobieństw z buddyjskimi wyobrażeniami. Sam buddyzm, co prawda nic nie mówi o bogu stwórcy. Istnieją jednak bogowie, także ci z klasy >Wielkich Brahmów, żyjący w różnych światach. Mogą oni być uważani przez niższe im istoty za boga stwórcę danego świata, czy też sami się za takowego uważać. Jednak Budda nie uważał ich za ostatecznego stwórcę, ponieważ tak jak wszystkie istoty, oni też są więźniami samsary – cyklu nieustannych odrodzeń. Nic nie mówił na temat Istoty Najwyższej. Buddyjski kosmos ma się składać, z niezliczonej liczby światów, które cyklicznie powstają, by ulec zniszczeniu. Jest to trochę podobne do nauki gnostyków. W ich pismach ów demiurg, różnie nazywany, jest stwórcą świata materii. Nie jest jednak Istotą Najwyższą – Bogiem Ostatecznym. Miał swój początek i będzie również miał swój koniec. Podobnie zresztą jak bogowie z kosmologii buddyjskiej. Tak samo jak oni, znajduje się w stanie niewiedzy, choć przez ludzi, którzy oddają mu cześć, może być uważany za boga najwyższego.
Pewną analogią do gnostycznego Demiurga, może być również Mara, który pojawia się w opowieściach o Buddzie. Ma on być ucieleśnieniem złych mocy, panem tego świata, który więzi w samsarze ludzi i bogów. Budda tuż przed osiągnięciem oświecenia pod drzewem bodhi miał go spotkać w trakcie medytacji. Mara starał się powstrzymać Gautamę przed wejściem w nirwanę i tym uniemożliwić mu zakończenie własnego cyklu wcieleń. Zsyłał na niego liczne pokusy, a następnie swoje mroczne zastępy demonów. Przyszły Budda nie uległ jednak tym mocom, i w rezultacie osiągnął oświecenie. Oczywiście sam Mara nie jest według nauk Buddy twórcą świata, jednak nasuwają się podobieństwa z Demiurgiem opisywanym w pismach gnostycznych. Zdaje się, zatem że Wachowscy wykorzystali oba te ujęcia, tworząc zarówno postać Architekta, jak i agenta Smitha. Neo w trzeciej części trylogii toczy finałową walkę ze Smithem niczym Budda z Marą, czy też niczym gnostyk z Archontami, stojącymi na przeszkodzie do wyzwolenia z materii. Architekt jest tylko panem świata wirtualnego. Świat, w którym toczy się walka maszyn i ludzi, jest poza kontrolą filmowego kreatora i nie należy już do niego. Architekt jest jednak od tego świata zależny, bo jeśli ludzie pokonaliby maszyny to zniszczeniu uległby program Matrix, w którym egzystuje filmowy demiurg. Jak jednak wykazano w poprzednim rozdziale, świat poza Matriksem jest również iluzją i z perspektywy buddyjskiej byłby częścią samsary. Gnostycy powiedzieliby, że jest wciąż światem błędu, oddzielonym od Pleromy.
Żeby lepiej zrozumieć buddyjską ideę stworzenia świat, w kontekście omawianego filmu, należy na chwilę powrócić do poprzedniego rozdziału, który opisuje powstanie świat, według buddyzmu, jako wynik działania umysłu. To sam człowiek czy też jego nieświadomy umysł ma stwarzać wszystkie rzeczy i zjawiska go otaczające. W tym sensie to umysł jest kreatorem i panem świata. Sam sobie stwarza, w wyniku własnej niewiedzy, przeciwności losu. Umysł taki, będąc na sznurku własnych pragnień, jest przez nie przyciągany, ku nieustającemu cierpieniu i sam kreuje kolejne odrodzenia w więzieniu samsary. Podobnie, rzecz się ma w filmowym świecie Wachowskich, gdzie przecież sami ludzie, powodowani żądzą i pychą, stworzyli sztuczną inteligencję, która ich potem uwięziła. W pewnym sensie, więc ludzie z maszynami stanowią współzależną całość, gdzie maszyny działają dzięki energii pozyskiwanej z ludzi, a jednocześnie ludzie są całkowicie pod wpływem świata wykreowanego przez maszyny. Nawet filmowy Zion, znajdujący się głęboko pod powierzchnią ziemi, gdzie żyją rebelianci, nie przetrwa bez maszyn utrzymujących to miasto przy życiu. Filmowa sztuczna inteligencja napędza iluzję, w której pogrążona jest ludzkość, i tym samym może pobierać energię z ciał ludzi by sama móc przetrwać. To jak umysł, w rozumieniu buddyjskim, który stanowi całość z formami, które stwarza pod wpływem swojego lgnięcia do przedmiotów pożądań. Formy i zjawiska są całkowicie zależne od umysłu, który z powodu swego snu powodowanego niewiedzą o tym, jakie rzeczy są naprawdę, sam wpada w zależność od form i zjawisk, które wykreował. Spoglądając w ten sposób na dzieło Wachowskich, widzimy silną inspirację buddyzmem. Oczywiście podobnie jest w przypadku gnostycyzmu, gdzie jak wcześniej już napisano, Sofia wraz z Demiurgiem i człowiekiem są ściśle ze sobą powiązani. Pragnienie Sofii zbliżenia się do Najwyższego Boga wywołało iluzję, w której sama się uwięziła.
Po za przytoczonymi wyżej analogiami, jest jeszcze różnica między buddyzmem, a gnostycyzmem. Objawia się ona w tym, że w przeciwieństwie do buddyjskich sutr, pisma gnostyczne mówią wyraźnie o Bogu Najwyższym. Jest on jednak Bogiem nie nazywalny, ponieważ nazwy tego świata przynależą do "błędu". Są, jak wszystko w nim, wytworem złego Demiurga i dlatego też o Bogu, do zjednoczenia, z którym dąży gnostyk, nie można nic powiedzieć. Gnostycki Bóg jest obcy, całkowicie poza światem i pozbawiony na niego wpływu. Pomimo tego, w świecie tym jest ukryta boża iskra, dążąca do zjednoczenia z Bogiem Najwyższym. Mogłaby to być koncepcja zbliżona do buddyjskiej Pustki, będącej podstawą wszystkiego. Pustka ta, podobnie jak Bóg Ojciec gnostyków jest nieopisywalna słowami. Być może z tego powodu twórcy Matriksa nie wspominają w filmie nic o Bogu, który byłbym twórcą świata, gdzie toczy się z pozoru realna wojna ludzi z maszynami.
Przypisy
1. Matrix – raz jeszcze, Prokopiuk J, 2003.
2. Gnoza, G. Quispel, Warszawa 1988, s. 141.
3. Religia Gnozy, H. Jonas, Kraków 1994, s. 205-206.
4. Hipostaza archontów, w, tłum. W. Myszor, W. Myszor (red), Biblioteka z Nag Hammadi. Kodeks I i II, Katowice 2008, s. 347-353.
5. Psalm 82, Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Warszawa 1985.